P1
vs Ferrari |
WRX
vs EVO I |WRX vs EVO VI |
Turbo
vs Audi A3|
P1 vs EVO VI |
TypeR
vs EVO VI |
STI_vs EVO
Makkinen
|
Solberg vs EVO VIII |
Kombi vs V50
Pojedynek na szosie: Subaru Impreza vs. Volvo V50
Szczepan Mroczek
23-02-2005
Jeden jest jak mocna whisky, drugi jak przednie
wino. Oba potrafią wiele i kosztują niemało. Całkiem
inaczej objawiają swoją moc. Który lepszy? Zależy,
czy lubisz delektować się smakiem, czy wolisz, by
zaszumiało ci w głowie...
Jaki samochód jest konkurentem Volvo V50 T5 AWD?
Długa i szczegółowa nazwa ułatwi zadanie. To Volvo -
a więc rywal nie może być tani, V50 - musi być
kompaktowym kombi, T5 - powinien mieć ponad 200 KM
oraz turbo, AWD - i napęd na wszystkie koła. Aha...
i mile widziane byłoby szwedzkie pochodzenie. Jest
jedno takie auto - Saab 9-2x. Niestety, po pierwsze
- niedostępny w Polsce, po drugie - nie jest
rodowitym Szwedem. To raczej Subaru ze szwedzką
twarzą. Subaru? Kilka dni później mieliśmy pod
redakcją niebieską Imprezę WRX. Mówicie, że V50 też
ma kłopoty z tożsamością? Zgadza się, platformę
dzieli z niemieckim Fordem, a powstaje w Belgii. Ale
i tak jest bardzo skandynawskie. Choć nie jak
szwedzki stół. Prędzej elegancka restauracja, gdzie
serwują wykwintne dania i wymagają etykiety.
Wytwornie, przyjemnie, ale... trochę sztywno. Nie
można podnosić głosu, bo inni goście wezmą to za
nietakt. W Volvo zamiast znaczących spojrzeń będzie
cię ograniczać DSTC - szwedzkie ESP.
Bardziej swobodna jest Impreza. To jak spotkanie ze
starymi, dobrymi znajomymi, którzy lubią wygłupy i
huczne zabawy. Można poszaleć, Subaru nie będzie cię
ograniczać. Trzeba jednak znać umiar. Bo taka
impreza może skończyć się kacem.
Obydwie marki podkreślają swoje starania o ochronę
pasażerów. Ale czynią to na dwa sposoby. System
stabilizacji toru jazdy to dla jednych ograniczenie
wolności, dla innych dbałość o bezpieczeństwo. Volvo
niczym nadopiekuńczy rodzic wyręcza kierowcę niemal
we wszystkim i dzięki zakazom chce ustrzec go od
kłopotów. A Subaru uważa, że kierujący powinien sam
poznać zagrożenie, by mógł go świadomie unikać. ESP?
Brak. Twórcy Imprezy najwyraźniej nie chcą obrazić
twardzieli gardzących takimi wynalazkami. Chyba
niesłusznie. Teraz bywają skalibrowane tak, że nie
przeszkadzają podczas szybkiej jazdy, a w
krytycznych momentach ostatnia deska ratunku może
się przydać. Tak właśnie jest w Volvo. DSTC działa
tu niepostrzeżenie i w dodatku daje się znieczulić.
Wtedy co prawda też się uaktywnia, ale na tyle
późno, by pozwolić na efektowne zarzucanie tyłem. I
na nic więcej. Możesz zapomnieć o płynnej jeździe
długimi poślizgami, z czego słynie Impreza. Zdrowym
kompromisem byłby całkowicie dezaktywowany układ ESP,
czyli rozwiązanie, na które zdecydowało się już
Subaru w Legacy.
Na rozgrzewkę
Obydwa auta mają ok. 4,5 m długości, czyli mniej
więcej tyle co Ford Focus kombi, ale są sporo
droższe. Impreza to wydatek 136 tys. zł, V50 - aż
172 tys. zł. Volvo każe słono płacić za bogatsze
wyposażenie. W Imprezie liczba opcji jest -
delikatnie mówiąc - ograniczona. Wystarczy
wspomnieć, że WRX kombi możesz kupić tylko w pięciu
kolorach. Ma co prawda 17-calowe aluminiowe obręcze,
ale klimatyzacja jest już półautomatyczna. Domówić
można tylko to, co przyda się do szybkiej jazdy.
Najwyraźniej całą resztę producent uznał za
niepotrzebny balast.
V50 T5 ma 6-stopniową skrzynię biegów (WRX tylko 5
biegów), sześć poduszek powietrznych (Impreza -
cztery), DSTC, 16-calowe felgi i bardzo bogatą listę
wyposażenia dodatkowego z biksenonami i sprzętem
audio z 12 głośnikami.
Wsiadam do najmniejszego Volvo. Deska rozdzielcza
nie jest tak masywna jak u większych Szwedów. Mniej
solidna? W żadnym razie. Materiały i ich montaż
niespotykane w autach tej klasy. Funkcjonalność
również na wysokim poziomie. Nawet na długich
trasach fotele nie dają powodów do narzekań. V50
jest bardzo komfortowe, ciche i aksamitne. Mógłbym
nawet powiedzieć, że bliskie doskonałości, gdyby nie
parę drobiazgów. Na przykład zwalniając hamulec
ręczny, trzeba uważać, by nie zmiażdżyć kciuka.
Niefortunne jest też umieszczenie wyświetlacza
komputera pokładowego (wysoki kierowca musi pochylać
głowę, by cokolwiek z niego odczytać).
Można mieć również zastrzeżenia co do układu
przewietrzania. Miło, że nawiew na szybę jest
bezprzeciągowy, ale jeśli korzystamy z funkcji
"auto", za bardzo hałasuje. Poza tym? Wszystko OK.
Przyrządy na desce rozdzielczej są logicznie
rozmieszczone i łatwe w obsłudze, pozycja za
kierownicą (regulowaną w dwóch płaszczyznach)
wygodna, widoczność doskonała. Oprócz wielu zalet
Volvo ma jeszcze jedną. Siedząc w V50, trudno oprzeć
się wrażeniu, że to nowoczesne auto. Na miarę XXI
wieku. I tu dotykamy pięty achillesowej Imprezy.
Wsiadam i co widzę? Poprzednią dekadę. Choć w Subaru
czuje się japońską solidność, jest jednak passé.
Równie dobrze mogłoby powstać 10 lat temu. Konsola,
przełączniki, tapicerka... konkurencja poszła dużo
dalej.
Cieszą za to sportowe atrybuty. Przewodniej roli nie
kryje wielki obrotomierz umieszczony pośrodku
zestawu wskaźników. Pionowo wiszące pedały jakby
czekały na sygnał do akcji. Sportowo ukształtowane
fotele mocno obejmują ciało. Ogólnie Subaru przyjega
do kierowcy niczym rajdowa rękawica. Muszę
precyzyjnie zwalniać sprzęgło, bo inaczej samochód
szarpie. Ledwie nacisnę gaz, a już Impreza
potrząśnie pasażerami. Ten samochód jest narowisty,
ale dzięki temu daje mnóstwo radości z szybkiej
jazdy. Volvo znakomicie zachowuje się na asfalcie.
Ma komfortowe zawieszenie, pewnie trzyma się drogi i
jest bardzo szybkie. Impreza jest twardsza, ale ma
większy skok zawieszenia i prześwit, dzięki czemu
nie obce są jej rajdy zimowe ani szutrowe.
Zmrożone i wstrząśnięte
Nie bez powodu jeździmy tymi samochodami w lutym.
Teraz możemy skutecznie odpierać ataki przeciwników
napędu na cztery koła. Zwiedziliśmy pogórze
ciężkowickie. Szczyty nie za wysokie (ok. 500 m
n.p.m.), ale jakie szlaki! Wjeżdżam na leśny odcinek
drogi znanej tylko lokalnym mieszkańcom. Cztery
kilometry bez skrzyżowań. Przed nami odważył się
tędy przejechać tylko pług. Latem szutrowa droga
jest bardzo szeroka, teraz od świata oddzielają ją
metrowej wysokości bandy ze śniegu. Obok z
trudnością mieści się niebieskie Subaru. Ochoczo
bulgocze, przeczuwając dobrą zabawę. Zima i Impreza
to jak idealne małżeństwo, znakomicie się
uzupełniają. Bordowe Volvo jest jakby mniej
zainteresowane okolicznościami, choć ani trochę nie
zaniepokojone.
Ruszam. Impreza startuje niczym na asfalcie,
wgryzając się wręcz w śnieg. Pierwsze łuki robią
wrażenie, ale tylko na mnie, bo Subaru pokonuje je
bez najmniejszych problemów. Choć puchowe bandy
gwarantują bezpieczeństwo, kolejne zakręty wzbudzają
więcej emocji. Nie wystarczy wciskać gaz. Impreza
"jeździ sama"? Ten obiegowy pogląd nie oddaje
rzeczywistości. Owszem, radzi sobie rewelacyjnie,
ale jest wymagająca. Łatwo popełnić błąd. Musisz
nauczyć się walki z podsterownością. Jak? Powinieneś
jechać odpowiednio szybko, by zbliżyć się do granicy
przyczepności. Wtedy auto zaczyna płynąć. Przed
zakrętem musisz odpuścić gaz, by dociążyć przód, i
dopiero skręcić kierownicą. Potem już tylko prawym
pedałem decydujesz o głębokości poślizgu, a nieco za
dużą i nieregulowaną osiowo kierownicą korygujesz
tor jazdy. Za tobą unoszą się kłęby białego puchu, a
ty połykasz kolejne zakręty. W razie potrzeby tył
samochodu może się oprzeć na śnieżnej bandzie, ale w
najlepszym wypadku grozi to zmatowieniem lakieru.
Nierówna droga? Subaru sprawia wrażenie, jakby ją
ignorowało. Trzeba też pamiętać, że taka zabawa
uzależnia szybciej niż hazard.
Napęd i wyważenie to najmocniejsza strona Imprezy.
Moment obrotowy rozdzielany jest równomiernie na
obie osie, co pomaga panować nad autem w poślizgu.
Co prawda nie jest to STI Solberg Edition, ale WRX
jak na rodzinne kombi i tak potrafi zbyt wiele.
Jedyne, co może popsuć ci humor, to spalanie:
podczas takiej jazdy Subaru potrafi puścić z dymem
20 l/100 km. W trasie trzeba się liczyć ze spalaniem
przekraczającym 10 l na setkę. W mieście rośnie o
dodatkowe 4 litry. Volvo jest oszczędniejsze,
średnio o litr na 100 km. To zasługa m.in. układu
Haldex, który elektronicznie rozdziela moment
obrotowy.
W razie potrzeby przerzuca go na tył z niewielkim,
ale jednak opóźnieniem. Dlatego V50 AWD mniej
ochoczo reaguje na polecenia kierowcy.
Wystarczy kilkanaście minut za kierownicą Imprezy,
by zapomnieć o luksusowym Volvo, w którym nie można
wyłączyć DSTC. Nie wiem, czy to bardzo wyciszony
silnik, wykwintna kremowa tapicerka czy nastrój
panujący we wnętrzu, ale za kierownicą V50 jakoś nie
chce się figlować. Szybka jazda - tak. Poślizgi -
niekoniecznie. Auto raczy prowadzącego dużo
mniejszym ładunkiem bodźców. Jeździ ciszej, płynniej
i dostojniej. Ma też precyzyjny układ kierowniczy,
lepszą skrzynię biegów i bardziej komfortowe
zawieszenie, ale mniejszy prześwit i... DSTC.
Dlatego na leśny odcinek ruszyłem z większymi
obawami o podłogę. Niepotrzebnie, T5 radziła sobie
rewelacyjnie, ale na drodze do dobrej zabawy stał
DSTC. Kiedy pewnie wjeżdżasz w zakręt, pozwala na
poślizg, ale jakiekolwiek zawahanie czy próba
korekty powoduje, że słyszysz charakterystyczne
klikanie przy kołach, czujesz utratę mocy a kierowca
i samochód przywoływany jest do porządku. Cóż,
Impreza jest dzika, a Volvo kulturalne. V50 T5
ułatwia połykać drogę niepostrzeżenie, w
towarzystwie dźwięków dobrej jakości audio. A Subaru
pozwala ci cieszyć się każdym kilometrem, zakrętem i
prostą.
Nic dziwnego, że łatwo się zaprzyjaźnić z Imprezą -
jest ekstrawertyczna. Dzieli się tym, co ma, i nie
kryje swoich możliwości. Dlatego pasują do niej
spoilery i wielkie koła. Po przeżyciach z
limitowanej wersji Imprezy (Solberg), kiedy
zapaliłem silnik testowanego kombi, miałem wrażenie,
jakby był zakneblowany. Dodaję gazu i nie mogę
usłyszeć tego charakterystycznego intensywnego
bulgotania. Dlatego chyba lepiej nie wyjeżdżać z
salonu bez sportowego tłumika Prodrive. Jeśli już
zdecydowałeś się na Imprezę, i tak w niedługim
czasie po niego wrócisz.
Introwersja to cecha Volvo. Z zewnątrz ciężko
dostrzec atrybuty mocy. Nawet dwie rury wydechowe są
dobrze schowane pod zderzakiem. Dopiero kiedy uda ci
się wkupić w łaski V50-tki, zajrzeć do środka i
nacisnąć gaz, poznajesz jego wartość.
Wybuchowy koktajl
Ani jednego, ani drugiego samochodu nie kupuje ktoś,
kto chce mieć przede wszystkim kombi. Bardziej
praktyczna karoseria to wartość dodana, ale w taki
sposób, że nie przeszkadza, bo i Impreza, i V50 jak
na kombi prowadzą się rewelacyjnie. Wnętrze Volvo,
choć jak na tę markę wyjątkowo przytulne, zapewnia
nieco więcej miejsca z tyłu i ma bardziej praktyczny
bagażnik. Pasażerowie Subaru mimo to nie narzekają -
jadą przecież Imprezą.
Jest jednak kilka cech, które
łączą bardzo mocno obydwa samochody. I Volvo, i
Subaru mają pod maską silniki o mocy ponad 200 KM. W
Volvo pracuje większa (2.5 l), pięciocylindrowa
rzędowa jednostka o mocy 220 KM. W Subaru o 5 koni
więcej produkuje mniejszy (2.0 l), czterocylindrowy
bokser. Silnik Imprezy kręci się do ponad 7000 tys.
obr./min. Podczas szybkiej jazdy wystarczy przenieść
się na wyżyny obrotomierza, by nie przeszkadzało 5
biegów ani dziura w obrotach. Nieco gorzej jest,
kiedy jeździmy spokojnie, bo wtedy trzeba planować
szybkie wyprzedzanie. Oprócz dużej mocy T5 i WRX
mają też napęd na cztery koła i kompaktowe wymiary.
To bardzo groźne połączenie czyni je jednymi z
najszybszych i najbardziej uniwersalnych samochodów
oferowanych na rynku. Sprawdzą się w każdych
warunkach. Od miejskiej dżungli, gdzie znajdziesz
miejsce do parkowania, przez autostrady, gdzie
rozpędzą się do 230 km/h, po zaśnieżone górskie
drogi, które będą połykać z łatwością rzadko
spotykaną w innych samochodach. Możesz nimi pojechać
na narty, na plażę... zawiozą cię wszędzie i chyba
nigdy nie zawiodą.
Przez żołądek do serca
I w tym miejscu pojawiają się argumenty, dla których
kupuje się Subaru. Ten samochód ma coś rzadko
spotykanego. Coś, co powoduje, że słyszy się opinie:
"wolę jedno Subaru od dziesięciu nie wiadomo jak
prestiżowych i drogich samochodów". Nic dziwnego, że
kiedy górę biorą emocje, serce wybiera Subaru.
Rozsądek skłania się ku Volvo. Tylko czym należy się
kierować w przypadku samochodów? Nie każda droga
jest odcinkiem specjalnym. Z Volvo po prostu łatwiej
żyć na co dzień. Mniej radości, emocji, za to
spokojniej, bardziej komfortowo, a niewiele wolniej.
SUBARU
Gaz
Znakomity układ napędowy, duża radość z jazdy,
uniwersalne zawieszenie spisujące się szczególnie
dobrze na nierównych polskich drogach,
charakterystyczny dźwięk silnika, znakomita
dynamika, atrakcyjne warunki gwarancyjne
Hamulec
Tubodziura, archaiczne wnętrze, niewiele propozycji
na liście wyposażenia dodatkowego, za duża
kierownica bez regulacji osiowej, brak 6-biegu
VOLVO
Gaz
Znakomite wykończenie, wnętrza, bogata lista
dodatków, elastyczny silnik o rasowym brzmieniu,
wysoki komfort podróżowania, dobre audio, 6 biegów,
wygodne fotele, skuteczny system DSTC, pewne
prowadzenie na asfaltowych drogach
Hamulec
Brak możliwości odłączenia systemu DSTC, wysoka
cena, wadliwie zaprojektowana dźwignia hamulca
ręcznego oraz wyświetlacz komputera pokładowego,
zadziwiająco krótki czas gwarancji antykorozyjnej,
wyczuwalne drgania na kierownicy
Kompendium
|
|
|
|
benzynowy,
4-cylindrowy, boxer z turbosprężarką,
1994 ccm
|
benzynowy,
R5 z turbosprężarką, 2521 ccm
|
|
|
|
|
225 KM
przy 5600 obr./min
|
220 KM
przy 5000 obr./min
|
|
300 Nm
przy 3600 obr./min
|
320 Nm
przy 1500-4800 obr./min
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
451,4/177/145,2 cm (dł/szer/wys)
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
mech. 3
lata lub 100 tys. km, perforacyjna - 12
lat
|
mech. 2
lata, perforacyjna - 2 lata
|
|
|
|
wyposażenie standardowe (niektóre
elementy):
|
cztery
poduszki powietrzne, klimatyzacja
półautomatyczna, 17-calowe obręcze,
relingi dachowe, radio/CD dzielone i
składane oparcie przedniego fotela
skórzana kierownica Momo
|
6 poduszek
powietrznych, DSTC, 16-calowe koła,
automatyczna klimatyzacja, skórzana
kierownica system poprawy jakości
powietrza w kabinie
|
Nasze pomiary
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Obr.
silnika przy 100 km/h na biegu
|
|
|
Obr.
kierownicy (od oporu do oporu)
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Zdanie mistrza
Wojciech Cołoszyński - mistrz Polski w wyścigach,
prowadzący Akademię Jazdy na terenie Automobilklubu
Polska
Nie bez powodu Subaru Impreza cieszy się tak dużą
popularnością wśród fascynatów rajdów. Pod względem
własności jezdnych trudno mieć jakiekolwiek
zastrzeżenia. Nieco większy prześwit zwiększa
możliwości jazdy po szutrowych i nierównych drogach
a mięsiste zawieszenie gwarantuje stabilność nawet w
bardzo trudnych warunkach. Idealny samochód do
zabawy na torze szutrowym lub pokrytym śniegiem.
Volvo to inna bajka. Nie można wyłączyć całkowicie
systemu DSTC, dlatego trzeba zapomnieć o takiej
zabawie jak w Imprezie. Warto jednak zaznaczyć, że
elektronika jest bardzo skuteczna. Mimo usilnych
starań nie można wyprowadzić samochodu z równowagi.
V50 ma też precyzyjny układ kierowniczy i bardzo
komfortowe wnętrze.
Niezawodność
W statystykach TUV oba auta wypadaja dobrze, ale nie
rewelacyjnie. Wśród trzylatków Volvo V40/50 zajmuje
21, a Subaru Impreza WRX 26 miejsce (odpowiednio 4 i
4,1 proc. egzemplarzy z usterkami spośród wszystkich
przebadanych).
Nasze noty
Summa Summarum
V50 T5 jest modelem staranniej dopracowanym. Dlatego
w kategorii "suma z powyższych" wypada lepiej od
Imprezy. Jest też lepiej wyposażone.
Jednak zwyciężyło w porównaniu minimalnie, a to za
sprawą znakomitego układu jezdnego Imprezy, który
gwarantuje niekwestionowaną radość z jazdy. Mimo że
oba samochody są bardzo podobne technicznie,
przyciągają klientów innymi zaletami
|