ULICE WIECZORAMI

już  mrok zapada

ludzie zmęczeni a dumni

że z pracy

szybko do domu wracają

na odgrzewaną kolację

 

ulic urok odkrywam

gdy krok ludzki cichnie

a szmer liści nabiera kojącego wyrazu

 

wybieram   zakochanych

(lubią przestrzenne ustronia i puste ulice

tam nic nie zakłóci ich słowa)

odgaduję myśli

spojrzenia przelotne ich chwytam

 

zdarza się ze piękne (tak myślę)

samotne dziewczyny spotykam

dumny a czasem szybki nerwowy

trzask ich obcasów

jak echo

karabinu maszynowego

 

potem

zaciekła i krótka

wymiana frontalnego ognia

między wilczurem a kundlem

tak jakby miały sobie

coś pilnego do powiedzenia

(a one chcą  tylko pogadać)

 

zdarza się też

skrzypnąć oknu u babci

na podsłuchu

i szybko usuwa się ona w głąb cienia

 

ktoś zamiast przytulić

powie brzydkie słowo

na dobranoc

i trzaśnie drzwiami na dodatek

 

innemu sie chrapnie

niespodzianie

we śnie głębokim

i dostanie kuksańca od zagniewanej żony

 

jeszcze inny

spadnie z łóżka

przewalajac się z boku na bok

i śpi dalej w najlepsze

 

ktoś inny

walczy z kłopotem

nie do uniesienia

posród nocy bezsennej

i poddaje się dopiero o 5ej nad ranem

 

zaś w górze nad konarami ukryty

księżyc uśmiechnięty

wie

że to tylko gry wojenne

i zwykłe nasze "dzienne" sprawy

 

a ja

.....

wycofuję się na  bezpieczne pozycje

czyli zmykam

do moich czterech ścian.

 

Post Scriptum

       Na podobnej ulicy

       mieszka każdy z nas

       albo jest ona

       tuż za rogiem..