Publikacje» Debiuty - Poezja» :: MISC :: » Zygmunt Ryznar Zyga » Życie jak kropli plusk

Komentarz autorski:

Istnienie to studnia, a życie pojedyńczego człowieka to ledwie plusk kropli lecącej na jej dno... Od wielu wielu lat prześladuje mnie ból pożegnania z MAMĄ i sceneria w jakiej TO się odbywało.
........ Czerwiec 1944. Miasto Jarosław w pierwszych dniach wyzwolenia spod okupacji niemieckiej - prawie puste (jakżesz wówczas szerokie) ulice, po których słychać od czasu do czasu miarowe bicie (o łby nierównej kostki) żołnierskich butów z maszerujących kolumn. I my we troje - Tata, Siostrzyczka (o rok starsza ode mnie) i ja (6letni chłopiec)- idący jak we śnie za furmanką, na której spoczywała ONA - milcząca - z niedopowiedzianym życiem.
.......... Słyszę klekot uderzeń kopyt konia i nagle pojawiające się ostre zmasowane uderzenia żołnierskich podkutych butów. Z perspektywy dziecka widzę spody tych butów i niekiedy rozsunięte onuce.. Czuję na sobie spojrzenia, które oglądały nie jedną śmierć w swoich szeregach a mimo to zapewne współczuły .
 Film uderzający moje oczy i uszy trwa tak naprawdę dalej ukryty gdzieś w moim wnętrzu i przebija się przez skorupę w niespodziewanych momentach. Ten wiersz został wykluty po latach w wyniku takiego wielokrotnego pękania.
Składam nim hołd wszystkim MAMOM, które w tamtych trudnych czasach opuściły przedwcześnie swoje dzieci, i DZIECIOM, które mają w sobie ból tego rozstania i nosić go bedą na pewno do końca swoich dni.

------------------------------------------------------------


 Lu li lu li laj
lecz zamiast kołysanki
ostatni walc z dna studni losu człowieczego ....
------------------------
Plusk plusk plusk .
................
to Kropelki (życia)
 ogrzane ciepłem matki
oziębiane podmuchami
 życia zawisają na moment
próbując zwalczyć siły grawitacji
aby opaść w końcu na dno czerni
 rozkołysanej łkaniem tych co ją kochali
----------------------
Filmowy Klaps klaps klaps .
......................
przed postawieniem pierwszego kroku
 w tańcu mojego życia w przelocie mgnienia
oglądam film oczyma 6 letniego dziecka
---------------------
w rytmie Klak klak klak .
........................
Po pustych ulicach klaknięcia kopyt
(konia ciągnącego zaprzęg cmentarny)
z moją młodą Mamą
której serce nie wytrzymało.
Nie chcę wiedzieć
 co Ona myślała
jak Ona cierpiała
zostawiając dwoje małych dzieci...
------------------
 Po chwili ciszy
znowu Stuk szur stuk
...................
Ja z siostrzyczką kroczymy
(jak we śnie)
obok ostry stukot żołnierskich butów
szelest ocieranych onuc i opadających rąk
-----------------------
 i ciągle: Błysk błysk błysk
..........................
Spojrzenia kolejne (szeregów) mijającej kompanii
Taki ostry flesz na moje oczy...
bijący do dzisiaj
-----------------------------------
Ten
Plusk plusk
gdzieś w głębi czyni zawirowania
a
błysk błysk
gasi chwile radości
--------------------
luli luli laj .
..............
ten film w moich oczach
 na niemych ustach
trwa i trwać będzie....
Ilość odsłon: 999

Komentarze

wrzesień 07, 2005 12:39

ale się na temat porwałeś, taka autoretrospekcja?... Wiesz, 
trudno coś podobnego napisać, więc gratuluję. Może ramy kołysanki, to 
był właściwy zabieg?... Jednak do mnie forma nie przemówiła, mimo, że 
temat wzrusza. Pozdr (ps. tak po drugim czytaniu, to zniechęca głównie 
patetyczna końcówka i pierwsza osoba)
Lucyna (Abigail)