Oboje nie przestawali patrzeć na siebie. - Więc nie możesz się domyślić? - spytał nagle z wrażeniem, jakby się rzucał w dół z dzwonnicy. - N-nie - szepnęła bezgłośnie. - Dobrze się przyjrzyj. Ledwie to wyrzekł, znowu jedno dawne, znajome doznanie na lód ścięło mu duszę .................................. - Zgadłaś? - szepnął wreszcie... |
Chcieli coś mówić, lecz nie mogli, łzy stanęły im w oczach. Oboje byli bladzi i wychudli; ale w tych mizernych, bladych twarzach już promieniał świt odnowionej przyszłości, pełnego odrodzenia ku nowemu życiu. |